Pełnia zdarza się regularnie, a mimo to potrafi przykuć uwagę każdego, kto spojrzy w niebo w odpowiednim momencie.
Dziś Księżyc osiąga pełnię i w tym samym czasie zbliża się do Ziemi na minimalną odległość swojej orbity — w astronomicznym żargonie: perygeum. To oznacza, że niebo nad naszą szerokością geograficzną pokaże nam tarczę księżycową nieco większą i jaśniejszą niż zazwyczaj. Maksimum pełni przypada o 00:14, a wzejście stało się widoczne już około godziny 15:27, i będzie utrzymywać się nad horyzontem niemal do rana.
Superksiężyce zdarzają się regularnie, kilka razy w roku, ale ich efekt - mimo, że wzrost średnicy tarczy księżyca wynosi wtedy zaledwie około 7% - jest dla oka zaskakująco wyraźny. Ta drobna różnica, mierzalna przez precyzyjne teleskopy, stanowi dla obserwatora subtelny, ale zauważalny efekt. Pomiary orbit Księżyca pozwalają przewidzieć każdy z takich momentów z dokładnością sekund. Zjawisko to jest zatem całkowicie przewidywalne, a jednocześnie spektakularne. Warunkiem powodzenia obserwacji będzie jednak bezchmurne niebo.
Historycznie pełnie fascynowały ludzi z powodu rytmów natury, które regulowały życie rolników, żeglarzy, a nawet miast.
Superksiężyc nie wywołuje istotnych odchyleń w znanych procesach geofizycznych, ale pozostaje zjawiskiem, które obserwujemy z niesłabnącą fascynacją - może dlatego, że dostrzegamy, jak niewielkie zmiany w odległości i kącie obserwacji mogą sprawić, że to, co znamy od zawsze, staje się nagle inne.
Obserwacja takiego astronomicznego spektaklu daje nam coś jeszcze: jest świetnym treningiem w dostrzeganiu detali: fizyki, orbity, kątów padania światła i geometrii. Uczy on także patrzenia na świat z perspektywy, której na codzień trochę nam brak — pokazuje, że nawet w dobrze znanym, otaczającym nas świecie przyrody można znaleźć coś niezwykłego, jeśli tylko się temu przyjrzymy.
Dodaj komentarz
Komentarze